sobota, 5 lipca 2014

Rozdział XII

Resztę dnia spędziłam z Zaynem na przytulaniu się i oglądaniu filmów. Nie chciałam wracać do domu, więc chłopak zaproponował, abym została u niego na noc. Na początku się opierałam, bo nie miałam w czym spać i nie chciałam się narzucać, lecz zapewnił mnie, że nikomu nie będę przeszkadzać i da mi coś do spania.
- A co ze szkołą? Ja nie wstanę wcześniej by wrócić do domu – oznajmiłam.
- Kobiety … wy to macie zawsze jakiś problem – powiedział i dostał ode mnie z poduszki w ramię. – Mogę wziąć Louisa, bo ma prawko i nas zawiezie jak już masz takie wymagania – westchnął niezadowolony, bo jestem pewna, że jest śpiący.
- Pojadę z nim sama, a ty idź się połóż, bo widzę, że zamulasz.
- Ja będę cię pilnował, więc jadę z tobą. Ty jesteś najważniejsza.
- Ale ja chcę, abyś był wyspany. Z Louisem nic mi się nie stanie – zapewniłam go.
- No dobrze, ale jeżeli nawet jeden włos ci spadnie z głowy, to Louis jest nieżywy – pogroził palce, na co się zaśmiałam. Ucałowałam jego policzek i zbiegłam na dół do chłopaków.
- Louis mam sprawę. Jesteś tu najstarszy i masz prawo jazdy. Pojedziesz ze mną do domu po parę rzeczy? Bo nie chcę na razie rozmawiać z ojcem.
- Jasne mała. Tylko pójdę po kluczyki – oznajmił i już go nie było w salonie.
-Pff .. mała – prychnęłam pod nosem i udałam się do drzwi, gdzie czekał już na mnie gotowy Louis. Zgrabnie weszłam do jego autka i ruszyliśmy w drogę.
- Nie powinno mnie to interesować, ale o co znów poszło z ojcem? – zapytał zaciekawiony chłopak.
- Chciałam go wkurzyć, więc powiedziałam, że całowałam się z Zaynem więcej razy niż tylko przed domem, no i się wściekł. Zaczął mówić różne rzeczy, które mnie zraniły.
- Jak słyszę lubisz robić sobie kłopoty – zauważył.
- No raczej. A niby jakim cudem wyleciałam ze szkoły.
- Wyrzucili cię ze szkoły?! – krzyknął i jednocześnie gwałtownie zahamował przez co prawie uderzyło w nas auto, które jechało za nami.
- A co wam Zayn powiedział o mnie? Może tak zacznijmy, a ja będę prostować informacje – zaproponowałam, na co Lou kiwnął głową.
- Przeprowadziłaś się do ojca, ponieważ twoja matka jest ciężko chora i nie miałaś już sił na opiekowanie się nią.
- Przeprowadziłam się do ojca, bo po raz kolejny zostałam wyrzucona ze szkoły, bo pobiłam się z taką jedną lafiryndą, której złamałam nos. A z tego co wiem, to moja matka jest w pełni zdrowa, no chyba że nie umysłowo, bo trochę ją pogięło wysyłając mnie do ojca – sprostowałam jedną z wielu informacji.
- W ogóle nie palisz i nie pijesz, bo nienawidzisz tego – po tym zdaniu wybuchłam śmiechem. W rezultacie Lou popatrzył na mnie jak na idiotkę.
- Palę co jakiś czas dla relaksu, piję na każdej imprezie na którą pójdę, a chodziłam kiedyś prawie co dwa dni, bo matki nigdy nie było w domu wraz z tym jej fagasem – prostowałam dalej.
-  Kochasz nas słuchać – powiedział.
- Chociaż jedna informacja jest prawdziwa! Brawa dla mojego chłopaka, z którym sobie pogadam.
- Kto jest twoim ulubieńcem? – wypiął dumnie pierś, na co znów wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- Przepraszam Lou, ale od zawsze był nim Zayn – chłopak już nie był taki uradowany.
- Co ty w nim widzisz? Nawet bujnej czupryny nie ma – zarzucił swoimi włosami.
- Nie mam pojęcia. Zawsze lubiłam go bardziej i pozostało to do teraz.
- Dobra jesteśmy. Iść z tobą, czy lepiej poczekać w razie gdyby był twój ojciec?
- Poczekaj lepiej, bo powie, że się z tobą puściłam – odpowiedziałam i wyszłam z samochodu. Po wejściu do domu zastałam ciemność. Cieszył mnie ten fakt, bo nie natknę się na kogoś niewłaściwego. Sprzątaczka już dawno jest u siebie w domu, więc chata jest wolna. Pobiegłam od razu do góry. Wyjęłam z szafy podręczną torbę i wrzuciłam trochę ubrań. Nie wiem na jak długo mogę się tam zatrzymać, ale trzeba korzystać póki można. Potem wpakowałam do kosmetyczki najważniejsze kosmetyki i mała torebeczka wylądowała na wierzchu torby. Nie mam zamiaru iść jutro na lekcje, więc książek nawet nie biorę. Sięgnęłam z szafki nocnej moją ukochaną MP4 i zadecydowałam, że mam już wszystko. Przewiesiłam torbę na ramię i zbiegłam na dół. Zauważyłam światło w kuchni, więc najciszej jak mogłam, wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi i pędem ruszyłam do samochodu.
- Jedź szybko, bo ktoś jest w domu. Jak wchodziłam, to nie było nikogo – pośpieszyłam chłopaka, który szybko odjechał spod posiadłości ojca i Olivii.
- Co tak długo się pakowałaś?
- Jestem kobietą! Mam prawo na dłuższe pakowanie.
- Taa jasne. My to pięć minut i spakowani.
- Ale za to niedokładnie, bo zawsze trzeba wam coś dopakować.
- Koniec gadania o pakowaniu. Teraz mam durne pytanie.
- Wal śmiało. Ocenię jakie durne.
- Dlaczego po zerwaniu z kobietą, która cię zdradziła, nadal ją kocham? – o Jezu. Jestem ich wierną fanką, a nie przypominam sobie, aby Louis z kimś był!
- Przecież ty z nikim nie byłeś, prawda?
- No nie. Mam znajomego, którego dręczy to pytanie i myślałem, że jak jesteś kobietą, to pomożesz mi jemu to wyjaśnić.
- A to trzeba było tak od razu. Na pewno z tą kobietą łączyło go coś pięknego. Nie wiem ile razem byli, ale czuli się ze sobą dobrze i kochali się wzajemnie. Te dobre wspomnienia trudno wyrzucić z pamięci, tym bardziej jak są one związane z osobą, która była dla nas kiedyś wszystkim. Nie odkochuje się z dnia na dzień, więc na pewno dlatego jeszcze coś do niej czuje – powiedziałam wszystko tak jak myślę. Nie wiem, czy to dobra teoria, ale mam nadzieję, że chociaż coś jest prawdą.
- Wow! Ty się nadajesz na psychologa – pochwalił mnie.
- To, że powiem od czasu do czasu coś mądrego nie oznacza, że powinnam być kimś takim lub coś w tym stylu. Nie wiadomo, czy to co powiedziałam jest prawdą, tylko po prostu tak czuję jako kobieta.
- Ale i tak mu to powiem. Pochwalę się swoją wiedzą.
- Chyba moją.
- Jeden pies. Moja czy twoja. Bez różnicy. Ważne, że jest w tym czymś – powiedział i popukał się w głowę.
- Oj Lou …
- Co?
- Gówno.
- Ej!
- Nie mogłam się powstrzymać – zachichotałam. Po chwili dotarliśmy do domu. Byliśmy cali rozbawieni, bo Louis opowiadał kawały. Niektóre spalił, ale i tak były śmieszne.
- Co wy się tak szczerzycie do siebie? – zapytał wkurzony Zayn. On nie miał spać?
- On nawet sucharami rozbawia do łez – odpowiedziałam. Znów zaczęłam się śmiać, bo przypomniałam sobie jeden z nich.
- Mieliście tylko jechać po rzeczy Steph, a nie zwracać na siebie uwagę paparazzi, którzy osądzają was o zdradę! – krzyknął podenerwowany Liam.
- O co wam do cholery chodzi?!
- Nie mów tak kochanie. W telewizji już mówią o tobie i Louisie. Pokazują zdjęcia jak jesteście rozbawieni i sugerują, że wracacie z randki!
- Zayn przestań. Przecież wiesz, że byłam tylko po rzeczy. Nie ma to jak zaufanie w związku! – krzyknęłam i pobiegłam do jego pokoju, bo nie miałam gdzie spać.
- Steph, przepraszam – usiadł koło mnie i zaczął mówić. – Jak zobaczyłem, że jesteście z nim taka szczęśliwa, to zrobiło mi się smutno, że nie widzę tak szerokiego uśmiechu, gdy jesteś przy mnie.
- Ale to ty jesteś moim chłopakiem i to przy tobie czuję się najlepiej. Nie wymieniłabym cię na Lou. Ciebie kochałam od początku istnienia One Direction i ciebie będę kochała do końca, nawet gdy mój ukochany zespół się rozpadnie, a ty będziesz miał mnie dość.
- A w ogóle z czego, ty się tak śmiałaś oprócz jego żartów?
- Musiałam sprostować niektóre informacje, które im o mnie podałeś. To z paleniem i piciem było bezcenne. Ale ten pomysł ze schorowaniem mojej matki był niezły.
- Znowu cię zwiodłem – powiedział smutno i odsunął się ode mnie.
- Nie wiem czemu im nakłamałeś, ale najwidoczniej miałeś poważny powód. Nie myślmy już o tym wszystkim – podeszłam do niego i wtuliłam się w jego rozgrzaną klatę.
- Jeszcze raz cię przepraszam. A teraz idź się umyj i idziemy spać, bo jutro szkoła.
- Chyba śnisz. Nie idę do żadnej szkoły. Na imprezę oczywiście, ale nie na lekcje. Rozum swój jeszcze mam – powiedziałam i poszłam do łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam się w piżamę i wróciłam do mulata, który leżał już w łóżku i robił coś w telefonie.
- Dobranoc – powiedziałam i odwróciłam się do niego tyłem.
- A buzi, to co? – zapytał głosikiem jak małe dziecko.
- Byłeś niegrzeczny, więc się odczep – powiedziałam. Nie chciałam być aż tak wredna, więc cmoknęłam do niego w powietrzu i zamknęłam oczy. Niestety sen nie był mi dany, bo Zayn chwycił mnie tak, że wylądowałam na nim. Popatrzył na mnie z zadziornym uśmieszkiem i wpił się w moje usta. Oddawałam każdy pocałunek, lecz nam przerwano.
- A ci się znów gwałcą! – krzyknął niezadowolony Harry i opuścił pokój. Zeszłam z chłopaka, lecz za chwilę słyszałam jego jęki niezadowolenia.
- Coś się dzieje chłopaki! Dalej chodźcie – słyszeliśmy za drzwiami. Nie mogłam nie wybuchnąć w tym momencie śmiechem.
- Ona się śmieje z jego … - nie dokończył, bo mu przerwałam. Nie chcę wiedzieć co miało być dalej, lecz się domyślam.
- Chłopaki spadajcie! Ja chcę spać! – krzyknęłam i wtuliłam się w Zayna. Na szczęście chłopaki odeszli od drzwi i po chwili odpłynęłam.

Następny dzień

Obudziłam się u boku mojego chłopaka, który słodko spał. Wyglądał tak niewinnie, aż szkoda byłoby go obudzić. Niestety, gdy próbowałam się poruszyć, to chłopak od razu się budził i sprawdzał, czy jestem nadal obok niego.
- Nie uciekaj mi nigdzie kochanie – wymruczał mi do ucha.
- Muszę iść skorzystać z toalety – poinformowałam go.
- No dobra, możesz iść, ale za chwilę masz tu wrócić – powiedział stanowczo, a ja tylko kiwnęłam głową. Wstałam pośpiesznie i ruszyłam do łazienki. Po załatwieniu swoich potrzeb, wróciłam do Malika, który przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Mógłbym tak leżeć cały dzień.
- Ale idziemy na dyskotekę szkolną, więc za parę godzin będzie trzeba wstać.
- Ehh … Musimy iść? Tam będzie Kyle – powiedział niechętnie. Słyszałam, że z trudem wymawia jego imię, więc tym bardziej go rozumiem, że nie chce tam iść.
- Zależy mi na ty, aby ocenić jak grają i śpiewają. Może przerzucę się na ich  muzykę – lubię drażnić ludzi, a że akurat padło na mojego chłopaka, to już nie mój problem.

- Może ci się znudzić nasza muzyka, ale wolałbym, abyś wspierała swojego chłopaka – mówił spokojnie, aż za. Chyba wie, że chcę go powkurzać.
- No ale może jego koledzy, to jakiś wielkie ciacha, co? Zobaczenia ich bym nigdy nie przegapiła – droczyłam się dalej, ale Zayna to nie ruszało.
- Wiem, że chcesz mnie wkurzyć, ale nie uda ci się to. Pamiętasz, że miałem pomóc ci się zmienić na lepsze? Ja osobiście cię akceptuje, ale co do kłótni z innymi, to mogłabyś przestać.
- Nawet z tobą mam sobie odpuścić takie rzeczy?
- Trzeba zacząć od każdej możliwej osoby. Jak będzie wszystko dobrze, to ci pozwolę, abyś mnie nie przeklinała, gdy gdzieś pójdziesz.
- Oj tam, oj tam. Chcesz dla mnie dobrze, więc to doceniam.
- Wymyśliłem dla ciebie test.
- Że co?! I niby co bym miała zrobić.
- Zobaczysz niebawem kotku – cmoknął mnie w usta i wstał.
- Gdzie idziesz?
- Ubrać się.
- Mieliśmy tutaj leżeć cały dzień.
- Idziemy na dyskotekę szkolną, więc trzeba zrobić przed nią parę rzeczy.
- Niby co?
- Jednym słowem zrobić się na bóstwo.
- No tak. Ja będę jarała się chłopakami na scenie, a ty w tym czasie będziesz zarywał do każdej możliwej.
- Masz racje.
- Co?! – krzyknęłam . On mi tego nie zrobi, prawda?
- Będę zarywał do każdej możliwej, czyli ciebie. Ty jesteś dla mnie wszystkim i tylko ty dla mnie istniejesz. Żadna inna kobieta nie jest dla mnie tak ważna, no chyba że mama, ale pomińmy ten fakt – z każdym jego słowem łzy leciały mi coraz bardziej. Czemu on jest taki idealny, a ja nie potrafię być miła dla ojca, nie przeklinać i innych rzeczy, które nie powinnam robić. Co ja takiego zrobiłam, że on jest mój? Jestem tylko dziewczyną z wieloma wadami.
- Powiedziałem coś nie tak? – zapytał spanikowany.
- Po prostu zdałam sobie sprawę, że nie zasługuje na ciebie – wyszeptałam i wtuliłam się w niego. Chłopak się zaśmiał, a ja oderwałam się od niego i spojrzałam na niego gniewnie.
- No co? Zmiękłaś! Jesteśmy na dobrej drodze – powiedział, a ja uderzyłam się w czoło z otwartej ręki.
- Jaki debil.
- Twój debil.
- Którego kocham.
- Który kocha ciebie – i znów złączył nasze usta w czułym pocałunku. Mogłabym tak bez końca, lecz jak to zwykle nam przerwano.
- Horanek przyniósł śniadanko! – krzyknął właściciel nazwiska.
- Dziękuję. Jesteś kochany! – przytuliłam chłopaka lekko, który szczerzył się jak głupi do sera.
- Mina zazdrosnego Zayna jest bezcenna – wytłumaczył powód swojej miny, gdyż patrzyłam na niego ze zdziwieniem. Na te słowa odwróciłam się do tyłu i faktycznie jego mina była bezcenna.
- Jesteś zazdrosny nawet o swojego przyjaciela! Jak ja z tobą wytrzymam na dysce, gdy będę rozmawiała z Kylem?
- Dlatego nie będziesz rozmawiała z nim i jego kolegami – oznajmił stanowczo.
- To, że mam się zmienić, nie oznacza, że będziesz mi rozkazywał! – krzyknęłam tak głośno, że reszta chłopaków znalazła się w pokoju.
- Chcę dla ciebie dobrze, a ty tego nie doceniasz! Proszę pozwól mi kierować twoim życiem, bo chcę pomóc ci się zmienić – błagał.
- To zaczyna się robić chore.
- Ona ma racje Zayn. Daj jej trochę luzu, ale i tak rób to co masz. Może i chcesz ją zmienić, ale na razie ją od siebie odpychasz. Zachowujesz się jak jakiś psychol! – próbował mu przetłumaczyć Liam, ale i tak nie chciał go słuchać.
- Będę robił wszystko, co według mnie jest jak najlepsze dla Steph i nikt nie ma się wpierdalać! – ryknął. Z powodu strachu, schowałam się za Niallem.
- Chłopie opanuj się, bo twoja dziewczyna się ciebie boi! – krzyknął Niall i wyprowadził mnie z pokoju. Słyszałam odgłosy kłótni, lecz nie mogłam tam wrócić, bo blondynek nie chciał mnie puścić za nic w świecie.
- Ja tam muszę iść! Umiem go uspokoić. On umie mnie, a ja jego. Pozwól mi tam pójść – błagałam go. Nawet łzy w oczach nie mogły nic zdziałać.
- Tu chodzi o twoje zdrowie Steph. On potrafi nawet uderzyć kobietę. Myślisz dlaczego rozstał się z poprzednią laską? Nie zapanował nad sobą i ją uderzył tak, że upadła na kant stołu i z biedą, co ją uratowali w szpitalu. Nikt nie chce, aby ta sytuacja się powtórzyła – jego słowa spowodowały otwarcia mojej buzi do maksymalnych rozmiarów. To nie może być prawda! Nie Zayn. On taki nie jest … Może po prostu widzę tylko tego Zayna sprzed kamer, który jest idealny? Wiem, że potrafi być wybuchowy, ale żeby aż tak i to jeszcze potrafił uderzyć jakąkolwiek kobietę? Te informacje załamały mnie, ale chcę spróbować mu pomóc. On zmienia mnie, a ja będę chciała jego. Już postanowione.
- Idę tam i proszę nie próbuj mnie zatrzymywać – zażądałam i pobiegłam na górę. Krzesło, które stało pod ścianą miało połamane nogi, a obrazki wiszące na ścianie były potłuczone. Sam sprawca tego wszystkiego był trzymany przez przyjaciół.
- Zayn przestań! – krzyknęłam. Chłopak prychnął pod nosem i dalej próbował się wyrwać. Podeszłam do niego bliżej, pokazałam chłopakom, że mają go puścić i wyjść z pokoju. Na początku się opierali, ale po chwili wyszli.
- Nikt nie będzie mi kurwa rozkazywał! Jesteś moja i wiem, co jest dla ciebie dobre a co nie! – krzyczał i chodził po pokoju, przy okazji rozwalał inne rzeczy. Nie mogłam na to wszystko patrzeć. Rzuciłam go na łóżko i przygniotłam go swoim ciężarem. Na początku mnie z siebie zrzucił, ale nie odpuszczałam i znów byłam na nim. Użyłam mojej całej siły i przycisnęłam jego nadgarstki do materacu.
- Nie ruszaj się i mnie słuchaj! – krzyknęłam. Rysy twarzy chłopaka trochę złagodniały. – Proszę nie bądź już wściekły. Wiem, że chcesz mieć nade mną pełną kontrolę. Rozumiem, bo takie coś ma każdy facet, tylko ty trochę przesadzasz. Jeżeli nie chcesz, to nie będę rozmawiała z Kylem, ale tylko na dyskotece. W końcu pomaga mi w szkole.
- Też ci mogę pomóc – warknął. Niech on już się uspokoi, bo zaraz mnie trafi! Ma gorsze humorki niż ja.
- On mnie zapoznaje ze szkołą i jako jedyny się koleguje. Teraz wszyscy wiedzą, że jestem z tobą, więc będę miała na pęczki fałszywych znajomych. Chcesz tego?
- Chcę abyś była szczęśliwa i boję się, że ktoś mi ciebie odbierze.
- Mówisz jak jakiś zdesperowany dzieciak.
- Nie prawda. Po prostu jestem w tobie mocno zakochany.
- To dlaczego taki jesteś? Krzyczysz, nie pozwalasz rozmawiać ze znajomymi i najlepiej miałbyś mnie tylko dla siebie? Wytłumacz mi to.
- Mam fioła na twoim punkcie. Zadowolona z odpowiedzi?
- Byłabym, gdybyś nie zadał ostatniego pytania z wyczuwalnym jadem w głosie. Oh Zayn. Co ja mam z tobą zrobić …
- Po prostu mnie pocałuj i daj się zajmować tobą jak najlepiej – wyszeptał. Byłam zadowolona, że już się uspokoił. To trochę dziwne … Wystarczy na nim usiąść i szczerze pogadać, a on jest potulny jak baranek. Ja mam tak samo. Przypadek?
- A jaką będę miała pewność, że znów nie wybuchniesz i nie zrobisz mi krzywdy jak twojej poprzedniej dziewczynie? – nie pilnowałam słów, które używam. Znów palnęłam coś głupiego, co będę żałowała do końca życia.
- Skąd o tym wiesz? – znów podniósł głos.
- Uspokój się proszę. Blondynek chciał mnie przekonać, abym tutaj nie wchodziła, no i próbował każdej możliwości. Nie złość się na niego przez to. Powinnam wiedzieć o tym, chociażby od ciebie, ale mogłeś nie chcieć mówić.
- Pocałuj mnie i już nie wściekajmy się na siebie – prosił, a wręcz błagał. Uśmiechnęłam się do niego i wykonałam jego prośbę.
- Jesteś wielka Steph. Nikt nie umie go okiełznać, gdy jest zły – pochwalił mnie Louis.
- A moglibyście stąd wyjść, bo my tu się godzimy? – wskazałam ręką na nas, a on się zaczął śmiać.
- Już wam nie przeszkadzam, tylko nie róbcie małych Malików, bo ja ich nie będę wychowywał.
- Jak przyjdzie co do czego, to tak byś był przy nich pierwszy! – odkrzyknęłam mu, gdy zamykał drzwi. Zeszłam z chłopaka. Niezadowolenie było wymalowanie na jego cudownej twarzy.
- Muszę iść zrobić sobie śniadanie, bo jestem głodna. Trochę zeszło czasu na tą naszą „rozmowę”, więc niedługo zacznę się szykować, bo wszystko zaczyna się o 16-stej, a muszę być najpiękniejsza na tej sali.
- Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza.
- Nawet jak stuknie mi osiemdziesiątka i będę mocno pomarszczona? – zaśmiałam się, w czym chłopak mi zawtórował.
- Nawet wtedy – oznajmił. Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem i opuściłam pokój, aby po chwili znaleźć się w kuchni na krześle przy stoliku.
- Szybcy jesteście – odparł Harry, który oberwał ode mnie w tył głowy, bo akurat siedział obok mnie.
- Zrobiłbyś mi lepiej jakieś śniadanie, a nie dokuczał innym i to jeszcze w świński sposób – próbowałam powiedzieć to na poważnie, ale nie wyszło mi, bo po chwili zaczęłam się śmiać.
- Co chcesz?
- Płatki wystarczą.
- To co za problem podejść do szafki, wsypać je do miski i zalać mlekiem?
- Dla mnie bardzo wielki, więc wstajesz i robisz – odparłam z szerokim uśmiechem. Nie chce mi się wstawać, więc niech zrobi ten dobry uczynek. Wstał i po chwili zajadałam już się przepysznymi płatkami czekoladowymi. Porozmawiałam z chłopakami jeszcze godzinę, a potem pobiegłam do góry. Zdziwił mnie fakt, że Zayn nie zszedł na dół ani razu. Zastałam go wpatrzonego w jakieś zdjęcie. Podeszłam bliżej i  zobaczyłam, że była na nim jakaś młoda dziewczyna.
- Kto to? – zapytałam, a chłopak podskoczył ze strachu, bo nie usłyszał kiedy wchodziłam.
- Rose. Moja była, która przeze mnie wylądowała w szpitalu – powiedział cicho. Nie chciałam ciągnąć tego tematu, bo widzę, że jest dla niego trudny. Usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Nie patrz już na to zdjęcie, bo jest pełne wspomnień. Nie chcę, abyś był smutny. Powoli musisz zacząć się szykować.
- Idź pierwsza do łazienki. Wyszykuję się szybciej, a tobie może zabraknąć czasu – ucałował mnie w czoło. Podniosłam się i skierowałam do torby, w której jest sukienka, którą wzięłam na tą okazję. Poczłapałam do łazienki, a gdy zamknęłam drzwi, to usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.


----- 
Cześć wszystkim! :) Jak mijają Wam wakacje?
Zayn pokazał swoją ciemną stronę. Wolicie milutkiego, czy złego Malika?

Jest mi przykro, że liczba komentarzy zmalała. Nie wiem co robię źle. Jak Was nudzi lub się nie podoba, to piszcie. Tak niedługo zakończę, to opowiadanie jak i Mysterious Knowledge. Więc nie obrażę się jak kotś coś skrytykuje. Spróbuję to poprawić.

ZAPRASZAM NA NOWE FANFICTION Z LOUISEM. SĄ DOPIERO BOHATEROWIE I NA KOŃCU WSTĘPU TROCHĘ PRZYBLIŻYŁAM WAM BOHATERÓW JAK I ZADAŁAM PYTANIA, NA KTÓRE ODPOWIEDZI ZNAJDZIECIE W TAMTYM FF. OTO LINK : http://louisandgirlfromthementalhospital.blogspot.com/

Od dziś również informuję tych, co pozostawią pod postem swój username, link do aska lub numer GG. Poświęcam trochę czasu na informowanie Was, a tak tylko cztery osoby komentują.

5 komentarzy:

  1. nie kończ tego tak szybko! + czy ta Steph ma związek z tamtą z misterious?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze parę rozdziałów będzie, więc tak szybko się nie skończy :)
      Nie ma nic z nią wspólnego. Po prostu spodobało mi się to imię. W jednym z rozdziałów będzie jeszcze o Stephanie i to udowodni, że nic nie ma związanego ze Steph z Mysterious Knowledge.

      Usuń
    2. Wiesz co? Ludzie nie komentują, bo większość jest na wakacjach. ;) A tak poza tym, jak ci mijają twoje?

      Usuń
  2. hej! Zostałaś nominowana do Liebster Awards! Szczegóły tutaj:
    http://something-about-the-boy-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine