sobota, 24 maja 2014

Rozdział VIII


*Stephanie*

Po tej parodniowej ciszy nareszcie go ujrzałam. Nie mogłam uwierzyć, że go widzę. Myślałam, że najzwyczajniej w świecie o mnie zapomniał. Przynajmniej pokazywało to przez ostatnie dni. Moją pierwszą myślą było "nareszcie sobie pan i władca o mnie przypomniał! Niech spieprza!", ale gdy na niego spojrzałam, to poczułam ciepło na sercu. Najchętniej przytuliłabym się do niego najmocniej jak tylko się da i zapomniała o jego chamskim zachowaniu.
- Zayn poczekaj! - krzyknęłam. Chłopak się zatrzymał i odwrócił. Ujrzałam smutek w jego oczach, więc podbiegłam najszybciej jak tylko się dało.
- Co chcesz? - powiedział niemiło.
- Co ty tu robisz?
- Chciałem cię przeprosić, wytłumaczyć tą ciszę, która była przez ostatnie dni, ale jak widzę znalazłaś sobie już po nas, po mnie pocieszenie, więc szczęścia ci z nim życzę - powiedział. Po każdym słowie głos się mu łamał. On myślał, że jestem z Kyle'm? Chyba go pogięło. Zaczęłam się niemiłosiernie śmiać, a Zayn patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Ja tu się tak jakby przed tobą otwarłem, a ty się ze mnie śmiejesz?
- Myślisz, że jestem z Kyle'm, to jest zabawne. To jest mój pierwszy dzień w nowej szkole. Kogoś musieli mi przydzielić, aby mnie oprowadzał po tym budynku - wyjaśniłam mu, a on stanął w bezruchu.
- Co? Jak to? Przecież ... - jąkał się, co mnie jeszcze bardziej rozbawiło.
- Jesteś uroczy, gdy się jąkasz - palnęłam.
- Ja uroczy? Przecież ja jestem ten zły - powiedział dumnie.
- Tak, tak. Nie wlewaj sobie.
- Pójdziemy do parku, abym mógł ci wszystko wytłumaczyć?
- Niestety nie. Muszę lecieć do studia, bo ojciec coś chce - wytłumaczyłam. W głębi duszy bardzo chce z nim iść, ale nie potrzebne mi są kolejne awantury.
- To cię odprowadzę.
- Nikt nie może nas zauważyć - przypomniałam.
- Jak ktoś nas zobaczy, to powiem, że spotkałem cię po drodze, bo musiałem iść do menedżera.
- Okej, ale jak będę miała awanturę przez to, to wiem gdzie mieszkasz.
- Zawsze możesz do nas przyjść bez tego.
- Tylko potem wiesz co będzie - odpowiedziałam i ruszyliśmy do studia.

*Zayn*

Byłem zdziwiony, że tak szybko zaczęła ze mną rozmawiać. Myślałem, że wydrze się na mnie i nie będzie mnie chciała już widzieć. A teraz nawet pozwoliła mi iść z nią do studia, jak oboje możemy ponieść za to ogromne konsekwencje. Cieszy mnie jednak to, że mogę znów z nią porozmawiać.
- To wyjaśnisz mi w końcu dlaczego się przez ten czas nie odzywałeś z chłopakami? - zapytała Steph, która wyrwała mnie z moich myśli.
- Więc w ten dzień ... - zacząłem, ale nie dane mi było dokończyć, gdyż przed nami stanął ojciec Stephanie. No to będzie grubo.
- Jeśli się nie mylę, to nie miałaś się widywać z kimkolwiek z One Direction - powiedział twardo jej ojciec.
- Przypadkowo go spotkałam. Zgubiłam się i nie wiedziałam za bardzo jak iść, więc zaoferował mi pomoc - kłamała dziewczyna. Nie chcę, żeby kłamała z mojego powodu.
- Naprawdę? I akurat tylko on znalazł się przy twoim boku? - zapytał wściekle.
- Ja pierdole. Jak nie wierzysz, to twój problem, a nie mój. A teraz Zayn idziemy - powiedziała wkurzona, a nawet wkurwiona. Chwyciła mnie za rękę i popchnęła na przód, lecz najpierw wyciągnęła z jego marynarki klucze. Ona jest tak silna, czy ja jestem aż tak lekki?
- Nie wiedziałem, że jesteś taka silna.
- Nie wkurzaj mnie chociaż ty - powiedziała przez zaciśnięte zęby. Lepiej siedzieć cicho, bo jeszcze się narażę.
- Wracaj mi tu natychmiast! - krzyczał jej ojciec, ale ją to nie ruszało.
- Nie powinnaś przeze mnie kłamać - powiedziałem na spokojnie, a ona się zatrzymała.
- Ale już taka jestem, bo będę broniła choćby nie wiem co, osób na których mi zależy i w moim życiu znaczą wiele - wytłumaczyła i znów ruszyła w drogę, ale nie do studia lecz do domu. Nie wiem czy powinienem iść z nią, ale po krótkim namyśle zdecydowałem się na towarzyszenie jej, bo w każdej chwili może mnie potrzebować.

*Stephanie*

Jak zwykle ojciec musiał sie znaleźć przy mnie w nieodpowiednim momencie. Nie miałam żadnego lepszego pomysłu na wymówkę. Oczywiście mi nie uwierzył. Nie chciałam, aby robił scen na ulicy, więc ominęłam go, ciągnąc tym samym za sobą Zayna. Nie wiem czemu to zrobiłam. Może po prostu nie chciałam być sama? Albo żeby został z nim sam na sam. Zauważyłam w oczach chłopaka niepewność, gdy za mną podążał. Nie wiem co było tego powodem, więc do dodania mu otuchy chwyciłam go za rękę, ale szybko go puściła, bo zauważyłam paparazzi.
- Przepraszam! Ja nie chciałam. Teraz będziesz miał przeze mnie problemy w pracy.
-Poradzę sobie. Najwyżej będziesz musiała udawać moją dziewczynę, aby była większa drama. Modest lubi dramy, więc raczej nie będą mi mieli tego za złe. Gorzej z twoim ojcem - powiedział z uśmiechem.
- Ja nie muszę udawać, bo może chciałabym nią być?! - pomyślałam. Nie mogłabym powiedzieć tego na głos, bo jestem pewna, że byłby teraz w drodze do swojego domu, a nie mojego.
- Przeżyłabym to jakoś - oświadczyłam, gdy podeszliśmy pod dom. Odkluczyłam go sprawnie i weszliśmy do środka. Rzuciłam klucze na szafkę, po czym ruszyłam do kuchni.
- Nie boisz się, że ktoś tu wejdzie i nas zobaczy?
- Nie. Mam to głęboko w dupie. Chcesz coś do picia?
- Sok pomarańczowy.
- Już się robi - powiedziałam i wyciągnęłam z szafki dwie szklanki, nalałam do nich napoju i podałam jedną z nich chłopakowi.
- Dziękuję. Mogę ci już wyjaśnić czemu się nie odzywałem?
- Tak, tylko chodźmy do mnie do pokoju, bo mam wygodne łóżko.
- Kiedyś się przekonamy jak bardzo jest wygodne - powiedział pod nosem.
- Mówiłeś coś? - udałam, że tego nie słyszałam.
- Ładnie dziś wyglądasz.
- Dziękuję - powiedziałam i otworzyłam drzwi do mojego królestwa.
- To chyba nie jest twoja sypialnia?
- No przecież już tu byłeś, więc wiesz co to jest.
- Ale mówiłaś o łóżku - zaczął marudzić.
- Kanapa też jest wygodna. A na łóżku kiedyś usiądziesz.
- Wolałbym co innego.
- Zayn!
- No co? Nie wiem co pomyślałaś sobie, ale mi chodziło o położenie się na nim.
- Tak, tak. Dobra a teraz mów.
- Bo w ten dzień, co cię tak brzydko potraktowałem, to ... - znów nie dokończył, bo do pokoju wparowała Olivia.
- Puka się kurwa!
- Milej dziecko! A on co tu robi w naszym domu? - wrzasnęła.
- Siedzi. Nie widać. Chyba na urodziny zapiszę cię na wizytę do okulisty.
- Steph. Nie pogarszaj sytuacji - powiedział Zayn. Co? On stoi po stronie tej małpy!
- On ma racje. Ale i tak dostaniesz szlaban na wychodzenie!
- Nie mam tutaj nikogo oprócz Zayna, więc gdzie wychodzić tak nie mam, bo nie mogę się nawet z nim spotkać! Możesz mi do cholery powiedzieć czemu? Czemu wy tak mnie krzywdzicie! - krzyczałam. Nie wytrzymałam. Moja psychika powoli spada. Mam tego dość. Oni się tylko swoją reputacją przejmują niż moimi uczuciami.
- Będzie rozgłos, że się z nim spotykasz.
- Ale przecież Modest to lubi. Czemu tego nie zrobić? Rozgłos będzie miało One Direction i The Wanted, bo ty jesteś ich menedżerką, a ojciec Stephanie jest twoim mężem - wytłumaczyć Zayn. Mądry chłopak.
- Pogięło cię!? Ale chociaż ... To jest nawet dobry pomysł. Zaraz przyjedzie Richard i porozmawiam z nim o tym. Możesz tu tylko zostać, bo wpadłeś na genialny pomysł. Inaczej już byś stał za drzwiami - odparła i wyszła z pokoju.
- Jesteś boski! Myślałam, że ona cię stąd zaraz wyrzuci - pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję. Nie wiem nawet czemu. To był taki odruch niekontrolowany. Chłopak przyciągnął mnie mocno do siebie, aż upadłam mu na kolana.
- I taka poza mi pasuje - powiedział chłopak jednocześnie szczerząc sie jak głupi do sera.
- Jesteś nie możliwy - próbowałam wstać, ale jego uścisk był mocny.
- Za buziaka - powiedział. Dałam mu buziaka w policzek i czekałam, aż mnie puści, ale ta chwila nie nastąpiła.
- Miało być w usta - szczerzył się nadal.
- To jest szantaż, ale niech ci będzie - powiedziałam. Gdy zbliżyłam się do jego ust, to drzwi od pokoju otworzyły się. Odskoczyłam gwałtownie od chłopaka, lądując tym sposobem na ziemi.
- Po pierwsze słyszałem, że wpadłeś na genialny pomysł, a po drugie co się tu do cholery dzieje?! - wrzasnął ojciec. Popatrzyłam ze strachem na Zayna. Nikt z nas nie wiedział co może odpowiedzieć.

-----
No cześć! :) Spodobał się rozdział? Jak myślicie, co powie Zayn lub Stephanie ojcu dziewczyny? Może wykorzystam czyjąś wizje do następnego rozdziału. 
Dziękuję za każdy komentarz i wejście <3

Kolejny rozdział za dwa tygodnie :)) 
Czekam na Wasze opinie. Cieszę się, że nie opuściliście tego bloga, bo niestety Mysterious Knowledge opuściło trochę, bo coraz mniej osób komentuje :( Mam nadzieję, że tutaj się tak nie stanie.

5 komentarzy:

  1. Wowwowowo ;O
    Ciekawa jestem, co powiedzą
    Rozdział świetny :)
    Czekam na next x

    @awmyhazz

    Ps. U mnie pojawiły się rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Strasznie wciągający! Czekam nn :** ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no zaczyna się... poproszę kolejny
    Super rozdział ;)
    @wera232 ;** <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuuper. Tak btw dodałam po dwa kom pod jednym roz. O.o Whatever x @Vickey__2412

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine