*Stephanie*
- Cześć Zaynuś! Czemu masz taką kwaśną minę? - zapytałam
radośnie. Miałam zamiar pochwalić się rozmową z ojcem. Byłam w pewien sposób
dumna, że mu się sprzeciwiłam. Niech wie, że nie jestem posłuszną, milutką
córeczkom. Popatrzyłam z uśmiechem na
chłopaka, a on ominął mnie bez słowa, nawet na mnie nie spojrzał. Jakbym w
ogóle nie istniała. Stałam w tym samym miejscu patrząc jak drzwi wejściowe
powoli zamykają się. Automatycznie po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie
wiedziałam co zrobiłam nie tak. Przecież jeszcze wczoraj było wszystko dobrze!
Stałam jeszcze
chwilę, a potem ruszył w drogę powrotną do domu. Przez cały czas ocierałam łzy,
które wypłynęły pierwszy raz od paru lat. Wcześniej w ogóle nie płakałam, bo
chciałam wszystkim udowodnić, że jestem silna. Jednak teraz coś we mnie pękło i
musiałam. W pewnej chwili wyjęłam telefon z tylnej kiszeni spodni i wybrałam
numer Zayna. Tak jak myślałam - nie odbierał. Bezradna odłożyłam telefon na
swoje miejsce i przez resztę drogi płakałam i nie próbowałam dodzwonić się do
mulata.
Od razu po powrocie do domu ruszyłam w stronę swojego
pokoju, aby potem rzucić się na łóżko z płaczem. Czułam, że to wszystko sprawka
mojego ojca, ale szybko odgoniłam od siebie te myśli, bo chyba nie jest aż takim
chamem. Nie mogłam opanować łez. Nawet nie wiem czemu. Może dlatego, że od
bardzo dawna nie miałam kogoś takiego, a teraz straciłam tą osobę bez
jakichkolwiek wyjaśnień z jego strony? Może dlatego, że czuję przyjaźń do tego
chłopaka? Może dlatego, że najzwyczajniej w świecie się zadłużyłam w nim? Nie
mogę stwierdzić, że jestem zakochana w Zaynie, ale wiem, że nie jest mi
obojętny. Może to przyjaźń lub coś więcej? Nie poznam odpowiedzi na te
wszystkie pytania, ponieważ mulat z nieznanych mi powodów zaczął mnie
ignorować. Mógłby chociaż powiedzieć dlaczego, w czym zawiniłam lub czy jest to
coś związane z moim zasranym tatulkiem.
Moje rozmyślenia jak zwykle musiał ktoś przerwać. Tą osobą
była Olivia, która wparowała do mojego królestwa z szerokim uśmiechem. Gdy mnie
zobaczyła, to posmutniała i podbiegła do mnie.
- Jezu Stephanie, co się stało? - zapytała troskliwie.
- Nic. Lubię sobie czasami popłakać.
- Nie prawda. Coś musiało się tobie stać.
- A coś ty taka opiekuńcza? Powinnaś mnie nienawidzić za to,
że mam wasz zakaz w dupie i nie stosuje się do niego - krzyknęłam zrozpaczona.
Nie miałam sił na rozmowę z nią, ale ona jak na złość siedziała na skraju łóżka
i patrzyła się na mnie.
- Jestem na ciebie trochę zła, ale to nie ma nic do rzeczy.
Spotkało cię coś złego i chciałabym ci pomóc. Proszę zaufaj mi i powiedz, co
się stało?
- Po moim trupie, a teraz wynoś się. Będziesz ostatnią osobą
z którą porozmawiam o tym! - warknęłam na nią. Tak wiem. Nie powinnam, ale nie
chcę widzieć tej kobiety na oczy. Sam sposób jej bycia mnie wkurza.
- Jeśli jednak zmienisz zdanie, to będę na dole w kuchni -
szepnęła i opuściła mój pokój.
* Olivia*
Dotknęło mnie to, że nie chce mojej pomocy. Starałam się,
aby było jej tu dobrze, aby czuła się chciana i kochana. Jednak ona tego nie
chce. Richard powiedział mi o jej wybrykach ze szkoły i o tym co robiła po
szkole, ale także przed. Sam na początku o tym nie wiedział, dopóki nie
zadzwonił do swojej byłej żony. Opowiedziała mu wszystko co wiedziała.
Najciekawsze jest to, że ona pali, a w naszym towarzystwie nigdy tego nie
zrobiła. Raz poczułam od niej zapach papierosów, ale zignorowałam to, bo przed
naszą rozmową przebywała z Zaynem, który to robi. Kobieta była zdziwiona, że
nic nie wiemy. Powiedziała nam o artykule, którego ostatnie zdanie brzmiało
" Czyżby nałóg połączy tych dwojga?". Pod tym artykułem było ich zdjęcie,
gdzie palili. Właśnie po tym wszystkim postanowiłam z Richardem, aby rozdzielić
tych dwojga. Nie mogą być razem, bo byłby skandal!
Zeszłam na dół
i skierowałam się do kuchni, gdzie siedział mój mąż. Czytał jakąś gazetę, a gdy
mnie ujrzał, to odłożył ją natychmiast.
- Co robi?
- Płacze -
powiedziałam smutno.
- Popłacze i
przestanie - odparł beznamiętnie. Jak on tak może? Przecież to jego własna
córka!
- Kim ty jesteś?
- O co ci
chodzi kochanie?
- To jest twoja
córka. Powinieneś się zainteresować dlaczego płacze. Ty chyba nie słyszysz, to
co mówisz! - powiedziałam podniesionym głosem.
- Ależ słyszę!
Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ta smarkula cię obchodzi jak wczoraj
powiedziała lekko mówiąc, że ma cię w dupie! - wrzasnął.
- Ucisz się, bo
jeszcze to wszystko usłyszy - skarciłam go.
- A niech sobie
słyszy - powiedział. Nie poznawałam go. Przez przyjazdem Steph był uroczy,
kochający, zawsze martwił się o swoich bliskich. A teraz co? Ma ich gdzieś.
Usiadłam na przeciwko niego i rozmyślałam wszystkie za i przeciw. Chyba wiem co
jest powodem jej płaczu.
- Zayn miał
racje - powiedziałam i zakryłam twarz dłońmi. Mężczyzna nie przejął się moimi
słowami.
- Niby w czym?
- Powiedział,
że nasze posunięcie ją zrani i zraniło. Teraz widzisz jakie są tego skutki.
- Nie zwalaj
całej winy na mnie. Ty również chciałaś, abym odsunął ją od tych pięciu
chłoptasi - miał racje. Chciałam, ale teraz tego żałuję. Nawet nie wie jak
bardzo.
- Wolisz
uchronić się przed skandalem, czy żeby twoja córka cierpiała? - zapytałam.
Przez dłuższy czas nie dostawałam odpowiedzi, co bardzo mnie denerwowało.
- Ochrona przed
skandalem - w końcu odpowiedział. Doznałam szoku. Jak praca może być ważniejsza
od córki?! Może i powiedziała mi parę przykrych słów, nie traktowała z
szacunkiem, ale wiem, że na to zasłużyłam, bo na początku nie zachowywałam się
wzorowo, ale mam serce i chce, aby Steph była szczęśliwa.
- Przykro mi,
ale jutro odwołam tą całą prośbę. Nie będę patrzyła ani chwili dłużej jak ona
cierpi.
- Nie zrobisz
tego! - krzyknął i gwałtownie wstał od stołu.
- Ależ zrobię!
Ważniejsze jest dobro tej nastolatki niż jakieś pieprzone wpisy w internecie.
- No dobra.
Pogadam z nimi jutro.
- Obiecujesz?
- Obiecuje.
Nic więcej nie
chciałam usłyszeć. Z racji tego, że mogliśmy się pokłócić jeszcze bardziej, to
bez jakiegokolwiek słowa zaczęłam robić obiad.
*Zayn*
Siedziałem u
siebie w pokoju i oglądałem zdjęcia Stephanie. Spierdoliłem to. Miałem się do
niej odezwać i zignorować prośbę jej ojca, ale nie, bo po co! Wolałem być
tchórzem i nie ryzykować reputacji zespołu. Jakim ja jestem debilem! Powinienem
dostać jakąś nagrodę za to.
- Wróciliśmy! -
usłyszałem krzyk Liama z dołu. Nie obchodziło mnie to, a szczególnie on.
Rozmawiałem z nią o Steph, powiedziałem mu wszystko co czuję, a on kazał mi
zgodzić się na to wszystko. Takiego mam cudownego przyjaciela. Ktoś zapukał do
drzwi. Nie czekał aż się odezwę, bo drewniana powłoka zaczęła otwierać się
powoli. Zza niej wyłoniła się twarz przygnębionego Liama. Czego on tu do cholery
szuka?! Chce dostać w ryj?
- Wyjdź stąd,
zanim oberwiesz w tą twoja śliczną twarz - warknąłem. On zamiast wyjść, to
zaśmiał się i wszedł do środka.
- Wiem, że nie
zachowałem się jak przyjaciel, ale inaczej nie daliby nam spokoju. Potajemnie
zawsze możesz z nią się spotkać.
- Teraz mi to
do cholery mówisz jak z dwie godziny temu zignorowałem ją i widziałem jak
płakała z tego powodu! - wrzasnąłem.
- Kurwa.
- No właśnie
kurwa. Jak mam to teraz naprawić? Oświeć mnie mistrzu.
- Nie wiem -
powiedział i spuścił głowę.
- Nie mogłeś mi
wysłać chociaż sms-a? Wiedziałbym, że mogę rozmawiać z nią normalnie.
- Przepraszam
cię stary. Ja nie pomyślałem.
- Nie ma
sprawy. Tylko wymyśl coś!
- Chłopaki do
mnie! - wrzasnął niespodziewanie. Aż podskoczyłem ze strachu.
- Co jest? -
spytali zmachani.
- Musimy
wymyślić plan, aby Stephanie znów się do nas odzywała.
- Coś ty zrobił
Zayn? - zapytał Harry.
- Wykonywałem
prośbę jej ojca. Przeszedłem koło niej bez słowa. Najgorsze jest to, że
widziałem jak płacze i nic z tym nie zrobiłem.
- No to idziemy
do salonu i tam zaczniemy obmyślać plan działania - powiedział Niall. Szybko
wstałem z łóżka i ruszyłem za chłopakami. Mam nadzieję, że wymyślimy coś
sensownego, co przede wszystkim zadziała.
-----
No i 6 rozdział za nami :)Nie podoba mi się on za bardzo. Taki beznadziejny i nudny :/ Nie piszę cudownie, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie. Mam nadzieję, że kolejny wyjdzie mi lepiej.
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem!
Przepraszam za błędy xx
Jeżeli macie pytanie co do ff,bohaterów, kiedy będzie nowy rozdział itd.,to możecie śmiało pytać na asku (skrót po prawej stornie). Tylko piszcie na końcu o który blog chodzi. Jak o ten to #YCM a jeśli o drugi to #MK. Szybciej odpiszę tam niż pod komentarzem.
Hej. Super rozdział :) Czekam na kolejny. Podziwiam twój talent <3
OdpowiedzUsuńej ten ojciec to pajac! nie cierpię go. jak może jej to robić :/czekam na nn @Vikey__2412
OdpowiedzUsuńsuper! :* chłopaki dadzą radę i wszystko odkręcą . Zdziwiłam się, że Olivia stanęła w obronie Steph . :) Może wszystko zacznie się układać dobrze .
OdpowiedzUsuń@a_misiek
super♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Czekam na następny z niecierpliwością!! <3 <3 :**
OdpowiedzUsuń