Obudził mnie dźwięk klaksonu. Przetarłam zaspane oczy i
wstałam z łóżka, aby zobaczyć przez okno kto jest takim idiotą, żeby mnie
budzić. Ujrzałam czarnego Range Rovera, a w nim mojego ojca. Odeszłam od okna i
podeszłam do szafki nocnej, aby sprawdzić, która jest godzina. Na dworze nie
jest jeszcze za jasno, więc na pewno 9-tej nie ma. Odblokowałam telefon i
zobaczyłam, że jest dopiero 7:00. Chyba tego człowieka pojebało! Nie będę
wstawała o tak wczesnej porze, bo ten debil już przyjechał. Wściekła położyłam
się do łóżka i próbowałam zasnąć. Niestety bez powodzenia, ponieważ do pokoju
weszła matka.
- Czego? - spytałam oschle.
- Ojciec już przyjechał - oznajmiła z uśmiechem. Widzę, że
się cieszy z powodu mojego wyjazdu.
- Jak się wyśpię, to wstanę - powiedziałam i obróciłam się
na drugi bok.
- Jak chcesz, ale on nie będzie na ciebie czekał wieczności,
bo śpieszy się do pracy - powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami. Ta
wiadomość nie poruszyła mnie zbytnio, tylko nawet zmotywowała, aby ociągać się
i dalej spać. Gdy prawie już odpłynęłam, to ktoś wszedł do mojego pokoju.
Przepraszam, nie wszedł tylko wtargnął jak jakiś zwierz z dżungli.
- Czego do jasnej cholery? -warknęłam jednocześnie podnosząc się do pozycji
siedzącej.
- Też cię miło widzieć córciu - powiedział mój ojciec.
- Nagle ci się przypomniało, że masz córkę? Jak miło -
powiedziałam z wyczuwalnym jadem w głosie.
- Kiedyś trzeba to zrobić. A teraz się ubieraj i jedziemy -
powiedział oschle i wyszedł.
- Widzę po kim mam charakterek - powiedziałam pod nosem i
położyłam głowę z powrotem na poduszkę. Nie będzie mi mówił co mam robić. Jak
będę chciała, to wstanę.
Przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć, więc sięgnęłam po
słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Po chwili zaczęłam cichutko śpiewać
piosenkę Up All Night. Kochałam ją, a szczególnie początek. Śpiewał tam Liam.
Kocham jego głos, ale jeśli chodzi o wygląd, to najlepszy jest Zayn. Ma on coś
takiego w sobie, co mnie kręci.
W czasie moich rozmyśleń, do pokoju wszedł wściekły tatuś. O
jejku będzie zjebka. Boję się! Czujecie ten sarkazm.
- Masz natychmiast zdjąć słuchawki! - krzyknął zdenerwowany.
Wykonałam jego polecenie i tępo patrzyłam na jego osobę.
- Jeżeli masz jakąś sprawę do mnie, to umów się u mojej
sekretarki. Z tego co pamiętam, to wolny termin mam na nigdy - zakpiłam.
- Ubieraj się do cholery! Masz 20 minut, bo inaczej wyciągnę
cię z tego łóżka siłą i będę miał to gdzieś, że jesteś w piżamie - wykrzyczał i
opuścił pokój wraz z moimi walizkami. Chyba przesadziłam, ale cóż taka moja
natura.
Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki zabierając ze sobą
te rzeczy:
Wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam się, uczesałam
włosy w niechlujnego koczka oraz zrobiłam makijaż. Wrzuciłam ostatnie pierdoły
do kosmetyczki i wyszłam z łazienki. Chwyciłam torbę, która leżała przy biurku
i włożyłam do niej kosmetyczkę. Rozejrzałam się ostatni raz po pokoju i
opuściłam jego wnętrze. Będzie mi
brakować moich ulubionych klubów i parku, w którym potrafiłam przesiadywać całe
dnia. Jestem pewna, że w tej części Londynu, do którego jadę znajdę również
takie miejsca jak miałam tu. A może nawet lepsze?
- Nareszcie postanowiła dama zejść. Żegnaj się z matką i
jedziemy, bo nie mam za dużo czasu. Niestety pojedziesz ze mną do studia, bo
zostało nam mało czasu - oznajmił.
- No to pa. Mam nadzieję, że beze mnie będzie ci lepiej -
powiedziałam do matki i wyszłam z domu. Ojca chyba zamurowało, bo stał w jednym
miejscu i patrzył na matkę ze zdziwieniem.
- Pa Anne - powiedział i ruszył w moją stronę. Popatrzyłam
ostatnio raz na dom i wyszłam do samochodu. Zapięłam pasy i czekałam aż
odjedziemy. Po chwili już ruszyliśmy.
- Mogłabyś być milsza dla matki, gdy się z nią żegnałaś -
przerwał ciszę. Może i ma rację?
- Raczej nie. Gdyby nie cieszyła się z mojego wyjazdu, to
może byłabym milsza - odpowiedziałam i spojrzałam na niego. Na jego twarzy
ujrzałam zaskoczenie.
- Niby czemu miałaby się cieszyć? - spytał.
- Nie będzie już odbierała telefonów że szkoły, może więcej
czasu spędzać z tym swoim fagasem i nie będzie musiała patrzeć na mnie -
odparłam, na co mężczyzna się zaśmiał. Spojrzałam na niego jak ma debila. Nic
nowego, w końcu nim jest.
- Jak słyszę nie tolerujesz go -powiedział dalej się
śmiejąc.
- Ja go nienawidzę - powiedziałam. - Tak jak ciebie -
dopowiedziałam ciszej. Jednak usłyszał to, bo gwałtownie zahamował.
- Co? - krzyknął.
- Jajco. Jeden zero. Grasz dalej? - spytałam z szerokim
uśmiechem.
- Za co mnie nienawidzisz? - zapytał smutno i ruszył dalej,
bo kierowcy za nami zaczęli się niecierpliwić.
- Jeszcze się pytasz? Zostawiłeś nas samych. Nie mówiąc
czemu odchodzisz. Gdybym nie kupiła gazety, to nie wiedziałabym, że znalazłeś
sobie inną i jesteś menadżerem Taylor Swift! - krzyknęłam. Chyba za głośno, bo
starsza pani, która szła z pieskiem, spojrzała z politowaniem na moją szybę.
- Na razie nie powiem ci powodu, ale gdy podrośniesz, to
opowiem ci wszystko, bo teraz nie zrozumiesz - wytłumaczył.
- Ja ma cholerne 17 lat! Jestem na tyle duża, aby to
wszystko zrozumieć - oburzyłam się.
- Wiek, to tylko liczba Steph. Powiem ci wszystko, gdy
przyjdzie odpowiedni czas - powiedział i skupił się na drodze. Po 30 minutach
jazdy, ojciec zatrzymał się pod budynkiem, który miał z co najmniej 15 pięter.
- Po co tu jesteśmy? - zapytałam.
- To jest moje miejsce pracy. Gdybyś się tak nie buntowała,
to zdążyłbym cię odwieźć do domu, a tak musisz tu wytrzymać do osiemnastej -
powiedział. Westchnęłam i spojrzałam na zegarek. Było dopiero po 9-tej. Nie
wiem jak tutaj wytrzymam.
- Proszę cię zachowuj się. Nie chcę niepotrzebnych kłopotów
- poprosił.
- Spoko, ale nie obiecuję, gdy spotkam jakiegoś idiotę,
który mocno mnie wkurwi - odparłam. Ojciec spojrzał na mnie wrogo. Nie
wiedziałam o co mu chodzi, jednak po chwili zrozumiałam.
- Zero przeklinania. Olivia akurat jest w pracy, więc bądź
dla niej miła - powiedział.
- Spoko. A co do tego drugiego, to nie wymagaj ode mnie za
dużo - odparłam. Mężczyzna westchnął i ruszyliśmy do wejścia. W holu stało The
Vamps. Moje oczy powiększyły się do maksymalnych rozmiarów.
- Tu przebywa wiele gwiazd - poinformował mnie. W czasie
podróży do jego gabinetu, starałam zachowywać spokój, gdy mijałam gwiazdy, o
których widoku na żywo mogłabym pomarzyć. Za każdym razem przyjmowałam inną
minę, lecz każda rozśmieszała mego ojca. W pewnym momencie weszliśmy do
gabinetu, gdzie siedziała jakaś kobieta za biurkiem, a na sofach siedział
zespół The Wanted.
- Cześć chłopaki. Poznajcie moją córkę, Stephanie - przedstawił
mnie.
- Cześć, jestem Nathan. A ci obok, to Jay, Max, Siva i Tom -
powiedział i pokazał na właścicieli imion.
- Cześć - powiedziałam znudzona.
- A to jest moja żona Olivia - pokazał na kobietę za
biurkiem.
- Cieszę się, że mogę cię poznać - powiedziała słodkim
głosem i przytuliła mnie. Zdziwiła mnie jej otwartość, ale odwzajemniłam
uścisk, aby od razu nie podpaść ojcu. W końcu obiecałam być grzeczna.
- Ja również - odparłam z udawanym uśmiechem. Kobieta
podeszła do mego ojca i pocałowała go w usta. Wykrzywiłam usta z obrzydzenia.
Nathan zaczął się chichrać.
- Jak się odlepią od siebie, to powiedzcie im, że poszłam
szukać toalety - powiedziałam i wyszłam. Chciałam skręcić w lewo, ale ktoś
chwycił mnie za ramię i zatrzymał.
- Co? - spytałam i się odwróciłam.
- To nie w tą stronę. Chodź, zaprowadzę cię - powiedział
Nathan i uśmiechnął się. Przewróciłam oczami i poszłam za nim.
- Opowiedz mi coś o sobie - poprosił.
- Ciekawego życiorysu nie mam, więc nie powiem ci nic, a w
ogóle nie powinno cię to obchodzić - powiedziałam oschle.
- Jak chcesz - powiedział. - Boże. Jeszcze ich tu brakowało
- odparł z niezadowoleniem.
- O co ci ... - nie dokończyłam, bo ujrzałam ich. - Ja
pierdole, nie wierzę - powiedziałam pod nosem.
- Ja też. Nienawidzę ich! Przez nich tracimy fanki -
powiedział wkurzony. Popatrzyłam na niego jak na debila.
- Ich nie da się nienawidzić idioto - pomyślałam.
- Przejdź obok nich i po lewej jest damska - powiedział i
wrócił do gabinetu Olivii, a ja ruszyłam do toalety. Bez żadnych przeszkód
przeszłam obok chłopaków z 1D. W duchu było mi przykro, że nie zwrócili na mnie
uwagi. Jestem przecież tylko zwykłą dziewczyną, która lubi ostro imprezować i
zapalić sobie. Skorzystałam z toalety i przed wyjściem przejrzałam się w
lustrze. W odbiciu ujrzałam Harry'ego. Pisnęłam ze strachu.
- Chyba aż tak straszny nie jestem - powiedział z
rozbawieniem.
- Co ty robisz w damskiej toalecie? - spytałam.
- Przecież jesteś w męskiej - zachichotał.
- Że co? - krzyknęłam.
- Popatrz na drzwi wejściowe - odparł. Ruszyłam do drzwi i
zauważyłam męski znak.
- Zabiję gnoja - warknęłam i poszłam w pośpiechu do
gabinetu, gdzie był ten debil. Biegłam tak szybko, że Zayn zwrócił na mnie
uwagę. Nie przejęłam się tym, bo teraz najważniejsze było zajebanie Nathana
Sykesa. Wparowałam szybko do gabinetu. Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem.
- Ty! - krzyknęłam i pokazałam na niego palcem. - Czemu
pokazałeś mi złe drzwi? Tam był Harry i zrobiłam z siebie debilkę - warknęłam i
przybliżyłam się do niego.
- Pomyliłem się! Zdarza się - wytłumaczył.
- Uwierz mu Steph! Idź usiąść na korytarz. Zaraz do ciebie
przyjdę - powiedział ojciec. Super! Zamiast bronić mnie, to stanął po jego
stronie. Nienawidzę go. Rozzłoszczona usiadłam na korytarzu. Myślałam nad
planem zemsty nad tym Nathanem. Kim on jest, że może takie coś robić?! Tak się
zamyśliłam, że nie zauważyłam siadającego koło mnie Harry'ego.
- Uspokoiłaś się już? Zdarza się pomylić toalety -
powiedział i położył swoją rękę na moim ramieniu. Wzdrygnęłam się, więc chłopak
wziął rękę.
- Ale zrobiłam z siebie idiotkę przed wami - powiedziałam i
schowałam twarz w dłoniach.
- Nie zrobiłaś - powiedział Zayn. Tak, poznałam ten głos.
Podniosłam głowę i go ujrzałam.
- Chłopaki! Chodźcie nagrywać - krzyknął Paul Higgins.
- Pa nerwusko - powiedział mulat i razem z lokowatym
odeszli. Wow! Właśnie Zayn Malik się do mnie odezwał. Nie mogłam wyrobić ze
szczęścia. Chyba zacznę chodzić z ojcem do studia.
- Przemyślałaś już sobie wszystko? - zapytał ojciec.
- Tak. Sora, że się uniosłam - powiedziałam obojętnie.
- Muszę iść pracować. Olivia załatwiła ci opiekę, więc idź
do niej - powiedział i odszedł.
- Cieszę, że zapytałeś mi się czy chcę - krzyknęłam do
niego, a on w zamian się zaśmiał.
-----
Bardzo się cieszę, że kogoś interesuje te opowiadanie :) Dziękuję za wszystkie komentarze pod prologiem. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Przepraszam za błędy x
Nooo jest ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWkrecil sie xd
Informuj, prosze x@awmyhazz
Świetne!!! Czekam z niecierpliwością nn! :) ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńBoskie. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńCudowne..( jak wszystkie) ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;) <3
@wera232
genialny! *.* czekam na next :)
OdpowiedzUsuńAhahahah Harry w lustrze mnie rozwalił. Boskie *.*
OdpowiedzUsuń@Vickey__2412