Jestem Stephanie Bailey. Chodzę do pierwszej liceum,
przynajmniej chodziłam jeszcze godzinę temu. Dlaczego? Zostałam wyrzucona z
powodu bójki, ale nie pierwszej. W szkole jest dziewczyna o imieniu Patricia, a
ja jej nienawidzę ze wzajemnością. Codziennie kłócimy się o byle co, jednak tym
razem nie wytrzymałam i przywaliłam jej z całej siły pięścią w nos, więc ma
złamany. Moja rozmowa z dyrektorem nie była miła. On na mnie nakrzyczał, a ja
na niego. Po godzinnej kłótni oznajmił, że jestem wyrzucona ze szkoły za
wielokrotne bójki z moją "koleżanką" oraz złe słownictwo wobec niego
jak i innych nauczycieli. Nie przejęłam się tym, dopóki matka nie oznajmiła, że
wyjeżdżam do ojca. Powiedziała, że ma już dość ciągłych telefonów ze szkół z powodu
mojego złego zachowania.
- Zadzwoniłam do ojca. Wyjeżdżasz do niego jutro -
powiedziała i opuściła salon. Że co? Chyba ją coś boli. Ja mam pojechać do
ojca, który znalazł sobie inną i żyje razem z nią i jej synulkiem z
poprzedniego małżeństwa? Przecież wie, że go nienawidzę za to, że nas zostawił.
Miałam wtedy jakieś 14 lat. Przyszedł z pracy bardzo
zmęczony. Zaczął się kłócić z mamą, a potem oznajmił jej, że odchodzi. Nie
wytłumaczył nam co jest tego powodem, tylko po prostu spakował się i pojechał
na lotnisko. Po tygodniu zobaczyłam go na pierwszej stronie jednej z
Londyńskich gazet. Okazało się, że mieszka w jakiejś willi z menedżerką jakiegoś zespołu, którego nazwy nie pamiętam,
a sam jest menadżerem Taylor Swift. Wysłał matce papiery rozwodowe, które od
razu podpisała i odesłała, po czym nasz kontakt się urwał.
Płaci co miesiąc alimenty, ale od trzech lat widziałam go
może raz. Normalnie, to tylko w gazetach. Rzygam na samą myśl, że ma on
szczęśliwą rodzinę, a o nas już nie pamięta. Nie wiem, czy w ogóle chce mnie
widzieć w tej swojej idealnej rodzinie. Jestem przeciwieństwem wszystkich
ludzi, którzy żyją w tym domu. Na pewno są ułożeni, kulturalni i mili, a ja
chamska, ciągle ściągam na siebie kłopoty i lubię używać wulgaryzmy. No może
przy nich trochę z nimi przystopuje, ale zależy to też od nich. Będą mili, to
się poświęcę... może.
Po chwilowych rozmyśleniach, zaczęłam się pakować. Nie wiem
o której przyjeżdża, więc lepiej zrobić to jeszcze dziś. Włączyłam nową płytę
One Direction i wyjęłam czarną walizkę, do której zaczęłam pakować pierwsze
rzeczy, które wpadły mi w ręce. Ja i One Direction, sama się dziwię. Niby
jestem taka co robi zawsze gnój i sprowadzam na siebie kłopoty, ale kocham ich
słuchać. Śpiewają to, co dziewczyna chciałaby usłyszeć od chłopaka. Może i
jestem taka jaka jestem, ale serca z kamienia jeszcze nie mam. Zawsze marzyłam
o chłopaku, z którym chętnie będę spędzała czas i może nawet będzie potrafił
mnie zmienić, bo na razie jestem tylko taka, aby ktoś w końcu zwrócił na mnie
uwagę. Udaję też, że nie dotykają mnie słowa, które słyszę od chłopaków lub
dziewczyn, typu dziwka, puszczalska i szmata, ale potrafię wieczorem płakać jak
mała dziewczynka, której zabrano ukochanego misia.
Moje życie, to jedno wielkie gówno. Nikt mnie nie rozumie,
nie kocha i nie mam przyjaciół oprócz tych z którymi chodzę na imprezę. Oni są
tylko od picia i czasami palenia. Raz chciałam się zwierzyć Emily, zrobiłam to,
ale potem cała szkoła o tym wiedziała. Od tamtego czasu prawie z nią nie
rozmawiam, chyba że ktoś mnie zmusi, co jest bardzo trudne.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Nikt inny oprócz mojej matki
lub jej fagasa nie mógł być, więc kazałam tej osobie wejść. Był to on. Jest on
starszy od mojej mamy o 2 lata. Ma na imię John i pracuje jako projektant
wnętrz. Nie zarabia mało, więc mogę kupować sobie co chcę. Mogłabym iść do
pracy i sama na to zarobić, ale jeśli mam mu jakoś uprzykrzyć życie, to wolę
czyścić mu konto niż harować sama. Nigdy go nie lubiłam, więc przychodzi mi to
z łatwością.
- Czego chcesz? Już szykujesz imprezę z okazji mojego
wyjazdu? - spytałam z jadem w głosie.
- Chciałem się pożegnać, bo wyjeżdżam do Bradford w celach
służbowych - powiedział. Bradford?! Zayn Malik. Od razu odpłynęłam w myślach.
Otrząsnęłam się, gdy John zaczął kiwać ręką mi przed oczami.
- Musisz przerywać mi te piękne chwile? - warknęłam.
- Przepraszam. Mam nadzieję, że kiedyś będziemy żyli w
zgodzie - powiedział i wyszedł z pokoju.
- Po moim trupie - powiedziałam sama do siebie i wróciłam do
poprzedniej czynności. Pakowanie skończyłam bardzo późno. Po szybkim prysznicu
wślizgnęłam się pod kołdrę i od razu odpłynęłam z myślą, że życie u ojca będzie
lepsze. Może nawet ktoś mnie zmieni? Zobaczymy.
-----
Witam Was już na moim trzecim blogu! Jeżeli będę widziała, że kogoś interesuje to FF, to będę pisała dalej x
Pisz dalej, czekam na pierwszy rozdział :)
OdpowiedzUsuń@Sharmelly
jestem ciekawa co się stanie dalej. czekam na pierwszy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na pierwszy rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie no super już prolog bo zazwyczaj są nudne a tu coś takiego. PISZ DALEJ!!!!!!:*
OdpowiedzUsuńŚWIETNE! Czekam na pierwszy rozdział! @Julia_Rafinska
OdpowiedzUsuńzapowiada się niesamowicie <3
OdpowiedzUsuń@a_misiek
Dawaj nexta robaku. To znaczy pisz dalej bo next już jest XD
OdpowiedzUsuń@Vickey_2412
Zaczynam czytac ;3 /Wiki
OdpowiedzUsuń