sobota, 7 marca 2015

Rozdział XIV

*Zayn*

Nie wytrzymałem. Szybko podszedłem do tego chłoptasia, który sobie nie wiadomo co wyobrażał. Ona jest moją dziewczyną i nie ma prawa śpiewać dla niej takich piosenek! W ogóle nie ma prawa śpiewać cokolwiek dla niej. Nie mogłem powstrzymać swojego gniewu i na oczach wszystkich uderzyłem go z całej siły pięścią w twarz. Usłyszałem pisk Stephanie i jej krzyk, abym przestał, jednak nie potrafiłem. To ja powinienem tak dla niej śpiewać, a nie on. Nigdy nie pozwolę, aby zakochała się w kimś zupełnie innym niż ja. Ona jest moja.
Powaliłem Kyle’a na podłogę, usiadłem na nim i okładałem go pięściami. Nie obchodziło mnie to, jakie konsekwencje poniosę. Chcę tylko, aby już nigdy się nie zbliżał do Steph. Mam nadzieję, że zrozumie to w końcu. Nie umiał po dobroci się od niej odsunąć, więc po tym będzie musiał.
Zostałem odciągnięty przez policję od jego ciała, które było strasznie poobijane. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo to moja zasługa. Powinny zostać mu ślady po tym. Próbowałem się wyszarpać, jednak funkcjonariusze byli zbyt silni. Gdy mijałem wszystkich, patrzyli na mnie z odrazą, współczuciem, ale też przerażeniem. Gdy przechodziliśmy obok mojej księżniczki, zobaczyłem w jej oczach łzy. Chciałem ją dotknąć, lecz jeden mężczyzna mi to uniemożliwił, ale też Steph się odsunęła. Zabolało, nie powiem. Zamiast mnie wspierać, gdy zostałem aresztowany, to ona pobiegła do tego śmiecia, gdy ratownicy zaczęli wychodzić z nim z sali, w której byliśmy.
Wtedy dopiero zrozumiałem, co zrobiłem. Jestem pewien, że tak szybko nie odzyskam jej. Ona się mnie boi.

*Steph*

Nie mogłam uwierzyć, że mój Zayn był w stanie coś takiego zrobić. To była tylko głupia piosenka, która nic dla mnie nie znaczyła. A on przez nią zniszczył wszystko. Fotoreporterzy oczywiście byli na balu, bo w końcu wielki Zayn Malik tu był i wszystko nagrali. Pewnie już filmik krąży po Internecie i fanki nie mogą uwierzyć w to wszystko. Mój telefon zaczął wibrować, ponieważ nie wyłączyłam Internetu. Wyjęłam na chwilę telefon i odpaliłam Twittera, gdzie było pełno przykrych wpisów:

„@StephanieBailey przez Ciebie nasz Zayn został aresztowany, szmato!”
„@StephanieBailey Powinnaś zginąć w piekle!”
„@StephanieBailey nasz ioionieBailey Pdol przez Ciebie pójdzie teraz do więzienia! Nienawidzimy Cię! Ty tam powinnaś być zamiast niego!”
„@StephanieBailey zabiję Cię za to co zrobiłaś mojemu mężowi!”
„@StephanieBailey zginiesz marnie”
„@StephanieBailey spodziewaj się mnie w nocy”

I wiele takich tweetów dostawałam od fanek Zayna co minutę. Nie mogłam więcej tego wszystkiego znieść. Przez jego wybryk fanki znienawidziły mnie jeszcze bardziej, a Kyle jest teraz w drodze do szpitala. Gdy przypomniałam sobie o chłopaku, to szybko pojechałam taksówką do najbliższego szpitala. Musiałam wiedzieć, co jest z nim, czy z tego wyjdzie. Wyglądało to bardzo poważnie i nie wiem co bym zrobiła, gdyby okazało się, że umrze przez wybryk mojego chłopaka, z którym nie wiem czy być dalej.
Po 15 minutach weszłam do poczekalni szpitala i podeszłam do recepcji, za którą siedziała dość gruba kobieta. Rozmawiała chyba ze swoją przyjaciółką, bo mówiła jej o jakimś gorącym mężczyźnie. Jak zaraz nie przestanie, to wyrwę jej ten telefon z ręki. Na jej szczęście zauważyła moje zdenerwowanie i przerwała na chwilę rozmowę.
- W czymś mogę pomóc?
- Jakby pani nie miała, to bym tutaj nie sterczała i słuchała o jakimś facecie, który pewnie wygląda jak pani – warknęłam w jej stronę. Od razu posmutniała, ale co mnie to teraz obchodziło. Wróciła dawna Steph i mam to wszystko w dupie. – Gdzie jest Kyle Sanders? – zapytałam również nie miło.
- Kto?
- Kyle Sanders – wycedziłam przez zęby. Miałam już dość tego babska, a ta rozmowa nawet nie trwała dwie minuty. Kobieta pośpiesznie spojrzała w dokumenty i wskazała mi salę, gdzie aktualnie jest mój kolega, lecz nie mogłam do niego wejść, bo lekarze go badali. Dowiedziałam się, że na szczęście jest przytomny. Odetchnęłam z ulgą i poszłam szybkim krokiem do sali 167 z nadzieją, że za chwilę lekarz kierujący opuści jego salę i powie mi, że z nim wszystko dobrze. Usiadłam i czekałam.
Po godzinie w końcu wyszedł lekarz. Traciłam już cierpliwość. Nawet raz próbowałam zapalić na terenie szpitala, lecz pielęgniarka mnie ochrzaniła i kazała natychmiast ugasić papierosa oraz schować go wraz zapalniczką, co od razu uczyniłam. Chciałam zobaczyć Kyle’a, więc nie mogłam pozwolić na wyrzucenie mnie stąd. Wstałam szybko i do niego podeszłam.
- Co z nim? – spytałam zmartwiona.
- A pani to kto?
- Jego bardzo bliska kuzynka – powiedziałam pierwsze, co przyszło mi do głowy. Wymówka z dziewczynę by nie przeszła, bo lekarz mógł wiedzieć, że jestem dziewczyną Zayna, który w tym momencie mnie nie obchodzi.
- Dobrze, więc pani kuzyn był w dość ciężkim stanie, gdy go przywieziono, jednak jego stan już jest stabilny. Jest strasznie poobijany, ma liczne zadrapania oraz złamany nos. Możliwe też, że ma lekki wstrząs mózgu, ale to wykażą badania – słuchałam go uważnie i z sekundą otwierałam szerzej oczy. Jak mój kochany Zayn mógł mu coś takiego zrobić?! Pokiwałam głową smutno na znak, że rozumiem.
- Mogę do niego wejść? Chociaż na chwilę, proszę – powiedziałam błagalnym tonem. Lekarz po chwili wahania się zgodził, a ja szybko weszłam do sali i ujrzałam go. Chciało mi się płakać. Jego twarz była cała w siniakach, zadrapaniach, a głowa owinięta bandażem. Był podłączony do różnych kabelków, a maszyny co jakiś czas dawały sygnał o jego stanie. Podeszłam do niego powoli i usiadłam przy jego łóżku. Chłopak usłyszał dźwięk szurania krzesła, więc z trudem odwrócił głowę w moją stronę. Pomimo bólu uśmiechnął się do mnie lekko.
- Hej – powiedział z trudem.
- Hej. Przepraszam cię za niego – chwyciłam delikatnie jego dłoń. – Nie wiem co w niego wstąpiło – powiedziałam cicho i spuściłam głowę. – Pewnie nie odpowie za to, bo jego menadżer dużo zapłaci za uniewinnienie go, ale stracił w oczach fanów i moich.
- Nie powinnaś za niego przepraszać – delikatnie ścisnął moją dłoń, przez co podniosłam głowę i na niego spojrzałam. – Też bym przywalił facetowi, który śpiewa do mojej dziewczyny.
- Ale nie aż tak. Proszę, nie broń go, bo to tak naprawdę brzmi. Dostanie nauczkę. Może i nie od sądu, ale ode mnie.
- Co chcesz zrobić?
- Nie ważne. Jeszcze nie jestem pewna, ale coś na pewno zrobię… Chcesz, abym ci coś przyniosła? – ucałowałam go delikatnie w siny policzek.
- Nie, chcę, abyś tu po prostu została i nigdzie nie odchodziła – wyszeptał, patrząc mi w oczy. Pokiwałam głową i ziewnęłam. Było już dość późno i byłam zmęczona dzisiejszym dniem. Chciałabym, aby to wszystko okazało się snem, lecz tak nie będzie. Chłopak pozwolił mi ułożyć swoją głowę na jego torsie, co od razu uczyniłam. Delikatnie się w niego wtuliłam i zasnęłam od razu.

Następny dzień

*Zayn*

Siedzę w tej popieprzonej celi już od dobrych paru godzin. Oczywiście Paul nie był zbyt sprytny i nie wyciągnął mnie stąd, bojąc się czegoś. Nie słuchałem go wtedy. Jednym z powodów braku możliwości wpłacenia kaucji było to, iż byłem ciągle zdenerwowany. Jak nie mam być, gdy po raz ostatni moją dziewczynę widziałem przy tym frajerze?! Krew mnie zalewa, gdy pomyślę o tym, że ona jest u niego, a nie u mnie. Poprosiłem Paula, gdy widziałem go przez chwilę, aby wysłał Harry’ego do szpitala. Loczek to zrobił, ale wrócił z niedobrymi wiadomościami dla mnie. Po pierwsze ten blondas żył, a po drugie w jego sali była MOJA Steph, która spała z głową na jego torsie i cały czas trzymała go za rękę. Nie mogę jej stracić. Nie po tym jak naraziłem dla niej karierę wchodząc na scenę i bijąc Kyle’a.
Czekałem na nią przez całą noc i przez kolejny dzień, ale ona się nie pojawiała, bo siedziała z nim, moim wrogiem. Była przy nim, pomagała mu ze wszystkim i rozśmieszała go, a mnie miała gdzieś. Harry słyszał nawet kawałek ich rozmowy.

- Nie idziesz do Zayna?
- Nie, nie mam ochoty go widzieć. Zrobił coś okropnego. Niech siedzi tam. Ma chłopaków.
- Ale nie ma ciebie.
- W tym momencie nie obchodzi mnie on, lecz ty.


Ta rozmowa ciągle chodziła mi po głowie. Ja ją tracę. Czuję to.


-----
Hej, Kochani! (O ile ktoś jeszcze wejdzie na tego bloga)
Wiem, zaniedbałam go. Zniknęłam bez słowa na ponad 7 miesięcy. Nie umiałam wejść tutaj i nawet napisać notki, że zawieszam bloga, nie mam pojęcia czemu.
Ale teraz postanowiłam wrócić. Nie obiecuję, że rozdziały będą często dodawane i takiej długości jak kiedyś. Będą takie jakie mają być i dodam wtedy, gdy znajdę czas na napisanie. 
Bardzo dziękuję tym, co jeszcze tutaj zajrzą, przeczytają i skomentują. Będzie mi łatwiej tutaj wrócić, bo będę wiedziała, że mam dla kogo pisać.

Założyłam aska: http://ask.fm/Fanfictions_Zayn_Malik gdzie możecie pytać o wszystko, co związane z blogiem typu kiedy rozdział, czy jest w jakiejś części napisany lub jeśli macie jakieś pytania odnośnie bohaterów. Odpowiem na wszystko :) 
Również możecie wpadać na mojego wattpada, gdzie pisze ff już od jakiegoś czasu. Jest o Zaynie i rozdziały nie są długie, ale mam nadzieję, że fajne. Link jest u mnie na asku.

Jeju... co tu jeszcze napisać...

Proszę o komentarze, bo wtedy wiem, że ktoś chce dalej czytać te moje wypociny.
A wróciłam tutaj, bo zdałam sobie sprawę, że muszę skończyć to opowiadanie choćbym nie wiem co. 

Mam nadzieję, że ktoś skomentuje i napisze kiedyś na asku.

Przepraszam za błędy xx

I ogólnie za wygląd tego posta. Od dawna nie dotknęłam w ogóle bloggera, więc muszę sobie odświeżyć co i jak się robi.

A tu dla Was nasz kochany Malik:









4 komentarze:

  1. Kurwa no! W końcu! Gdybym mogła to bym cię udusiła, bo martwiłam się jak cholera! Czekam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejj !! Wracaj kochana ♥ czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej..idealnie piszesz!! Czekam na nn ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz ogromny talent! Czeksm na następny! :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine